Drukuj

Modlitwa szkołą mądrości i autorytetu.

Kazanie na II Niedzielę Adwentu 6.12.2015 Starcza


przygotował Ks. Tomasz Kordela


    I. Życie nasze nie jest wolne od polityki… jest ona wszędzie… popatrzmy na ulice, TV, posłuchajmy naszych rozmów. W ewangelii także jest nieco o polityce… Św. Łukasz stosunkowo dokładnie, według ówczesnych wymagań, określa czas publicznego wystąpienia Jana Chrzciciela. Czyni to przez podanie imion władców: Tyberiusz - cesarz rzymskiego imperium, Piłat - namie­stnik w Judei, Herod - tetrarcha Galilei, Filip - tetrarcha Iturei, Lizaniasz - tetrarcha Abileny. Funkcje najwyższego kapłana w Jerozolimie pełnili w 'tym czasie kolejno Annasz i Kajfasz.

    W katalog tych znanych i z politycznego punktu widzenia liczących się imion, św. Łukasz wpisuje imię Jana, syna Zachariasza i Elżbiety. Uznaje go jednak nie za polityka, lecz za proroka wysłanego przez Boga do narodu mieszkającego nad Jordanem.

    Przeminął Tyberiusz, Piłat, Herod, Kaj­fasz. Polityka, którą reprezentują także przegrała. Dlaczego bo była oparta na kłamstwie, etyce sytuacyjnej i zawiści.

    Dziś dla nikogo nie jest wzorem ani Tyberiusz, ani Piłat, ani Herod, ani Kajfasz... Natomiast niezniszczalnym ide­ałem jest postawa Jana Chrzciciela dzisiejszego bohatera – patrona adwentu.

    Jan pojawia się jako asceta, który stawia sobie samemu wysokie wymagania. Miejscem jego pobytu jest pustynia. Odzienie Jana jest ubogie i skromny jest jego pokarm; wiedział on bowiem, że jeśli chce przeprowadzić odnowę moralną narodu, musi sam posiadać wielki autorytet moralny.

 

    O tym autorytecie decydują trzy warunki: pierwszym jest potęga ducha, wyrażająca się w silnej i zdecydowanej woli. Drugim bezinteresowność. Człowiek, który podejmuje się wykładu zasad moralnych, nie może przy tej okazji mieć na uwadze własnej korzyści. Trzecim warunkiem zdobycia autorytetu moralnego jest całkowita harmonia życia i słowa. Głos na tematy moralne wymaga pokrycia w życiu mówcy. Jeżeli tego brak, jego słowa są warte tyle co zeschłe jesienne liście.

    Jan, znając te trzy podstawowe warunki gwarantujące wielkość autorytetu moralnego, przyjął ascetyczny styl życia, stawiając sobie samemu bardzo wysokie wymagania. Nic więc dziwnego, że głos jego został usłyszany. Gromadziły się przy nim dumy, wyznając swe grzechy i przyjmując chrzest na znak nawrócenia. Ale postawa samego Jana, to jeszcze nie wszystko. Miał on ściśle sprecyzowany program odnowy życia.

II. Do czego on nas nawołuje?

    „Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego!" Nie chodzi tu o szosy, ale o serca. Pan pragnie, by była w nich prosta droga dla Jego słowa i Jego miłości, by miał wolny dostęp do naszego serca i ducha. Tę właśnie drogę trzeba wyprostować i otworzyć drzwi dla Pana.

    „Każda dolina niech będzie wypełniona". Nie chodzi tu o wyboje na drogach, ani o doliny pomiędzy górami, ale o nasze puste dusze. Trzeba je wypełnić czynami dobroci i miłości.

    „Każda góra i pagórek niech będą zrównane". Nie chodzi tu o granit gór, ale o nasze kamienne serca, o grzechy, o jad zła w duszach, zamykające Bogu drogę i dostęp do nas.

    „Drogi kręte niech się staną prostymi". To poważne napomnienie. Chętnie i często chodzimy krętymi drogami. Nasze życie przedstawia często zygzakowatą drogę. Jedną rękę wyciągamy do Boga, drugą zaś do Jego nieprzyjaciela; jedną połowę serca dajemy Bogu, a drugą pozostawiamy dla siebie; robimy krok ku Bogu, a dwa w odwrotnym kierunku. Tymczasem Bogu trzeba dać całe serce, podać Mu obie ręce, iść prostą drogą ku Niemu.

    III. By podjąć trud nawrócenia i doskonalenia serca  - a co za tym idzie posiadać autorytet wobec innych - potrzeba refleksji nad jakością życia. Trzeba się zapytać o nasze życie i postępowanie o jakość naszego życia. Miejscem stawiania pytań Bogu a zarazem miejscem doskonalenia mądrości życia jest modlitwa.

    W adhortacji o słowie Bożym Benedykt XVI pisze, że „w dialogu z Bogiem rozumiemy samych siebie i znajdujemy odpowiedź na najgłębsze pytania kryjące się w naszym sercu”. Czy pytam Boga: Cóż więc mam czynić? Jak żyć?

    W tym Adwentowym zabieganiu pragnę dziś po raz kolejny dotknąć tej ważnej sztuki modlitwy. Jak już powiedzieliśmy patrzymy na nią z dwóch perspektyw: zewnętrznej /co ją tworzy z zewnątrz/ i wewnętrznej czyli co stanowi o jej istocie. Dziś o niektórych elementach dotyczących istoty modlitwy. Najpierw rozróżnienie. Modlitwa i pacierz.

    W modlitwie trzeba po pierwsze zrozumieć klepanie paciorków nie jest Panu Bogu wcale potrzebne. Nie chodzi o to też by być dobrym i wiernym recytatorem znanych tekstów modlitewnych. Oczywiście ważnym jest nauczenie pamięciowe różnych modlitw szczególnie w młodym wieku. Czym więc jest modlitwa? Jest wysiłkiem podjętym przez człowieka o nawiązania kontaktu - relacji z żywym Bogiem. To słowo relacja jest kluczem do całej naszej wiary. Bo chrześcijaństwo to nie argumenty, to nie wiedza, to nie recepty na życie! To relacja z żywym Bogiem w mocy Ducha św., który moje serca w modlitwie napełnia Nim samym!

    Prawdziwa modlitwa jest czynem serca a nie tylko warg! Jeśli słowa szepcą tylko wargi a serce jest zajęte czym innym, człowiek się nie modli.

    Co więc decyduje o jakości i potędze modlitwy?

    Zasadniczo dwa elementy decydują o modlitwie. Pierwszym jest świadomość obecności Boga, który mnie kocha i cały jest nastawiony na spotkanie ze mną. Stoję przed Nim. Nie muszę krzyczeć, bo On słyszy każde uderzenie mego serca, każde moje westchnienie; nie muszę wiele mówić, bo On lepiej ode mnie zna wszystko: z przeszłości, z chwili obecnej, jaki z przyszłości; nie mu­szę nic tłumaczyć, bo dla Niego wszystko jest jawne. Wo­bec takiego kochającego Ojca staję zawsze w całej mojej prawdzie. Z punktu widzenia praktycznego w takim przeży­waniu modlitwy bardzo pomaga chwila ciszy połączona z refleksją nad pytaniem: „Przed kim stoję?" To spokoj­ny, wzbudzony sercem akt wiary czy miłości.

    Drugim istotnym elementem modlitwy jest jasne określenie, z czym i po co przychodzę dziś do Boga. In­nymi słowy - świadomość celu mojego konkretnego spot­kania z Nim. Inny jest cel modlitwy porannej, a inny wieczornej, inny modlitwy przed spowiedzią… Wiele różnych próśb i pytań możemy prezentować w modlitwie. Ale tym co wspólne to pytanie jak żyć czyli jak stawać się mądrym i odpowiedzialnym a co za tym idzie zdobywać autorytet.

    Zawsze staję przed Bogiem ze ściśle określoną sprawą. Moje spotkanie z Nim ma sprecyzowany cel. Nie zawsze musi to być prośba, przepro­szenie czy dziękczynienie. Może to być wspólne z Nim przeżywanie radości, smutku, samotności, a czasem wspólne, nawet bez słów, odpoczywanie. Ważna jest jed­nak świadomość tego celu.

    Wielu ludzi, klękając do pacierza, wcale nie zamie­rza spotkać się z Bogiem, lecz jedynie wyrecytować kilka formułek. Oni tylko mówią, jednak z całą pewnością się nie modlą. Ucząc innych modlitwy nie mówmy tylko o pacierzu, ale o codziennym spotkaniu z Bo­giem.

    Nie pytaj: „Czy zmówiłeś pacierz?", tylko zapytaj: „Czy rozmawiałeś z Bogiem? O czym z Nim rozmawia­łeś?". Wtedy dziecko od początku będzie wiedziało, czym jest modlitwa, i o wiele łatwiej przejdzie z modlitwy dzie­cka do modlitwy osoby dojrzałej.

    Modlitwa może być krótka, może trwać 3-5 minut, ale jeżeli te dwa elementy istnieją, zawsze będzie to modlitwa prawdziwa i twórcza.

    Wielu chrześcijan „odmawia pacierz" przez całe la­ta, ale nigdy się prawdziwie nie modli, stąd ich codzien­na praktyka w ogóle nie wpływa na życie. Jest to tylko punkt dnia zupełnie pozbawiony siły twórczej. Tylko spot­kanie z żywym Bogiem, mające ścisły  związek z życiem danego człowieka, posiada moc, która pomaga gruntow­nie przemieniać serca i ludzkie postawy.

    Zastanówmy się zatem dzisiaj nad sobą zapytajmy się czy jesteśmy zadowoleni z naszego obecnego życia? Jeżeli nie, to co powinniśmy poprawić?

    Jan Chrzciciel jako głos Boga, wzywa nas do prostowania dróg pańskich poprzez własną pokorę. A ona jest owocem modlitwy. Człowiek mądry, posiadający autorytet nie skupia uwagi na sobie on promieniuje blaskiem osobowości, wypełnia swoją rolę pokornie i w pewnym momencie potrafi zniknąć. To dla nas kolejna mocna wskazówka, że człowiek wiary, to ktoś kto sobą nie zasłania Boga. Taki człowiek żyje Bogiem i na Niego wskazuje!

    Wobec tego prośmy pokornie Boga o mądrość, o autorytet o solidną modlitwę gwarantująca pokój radość i szczęście w Bogu. Amen.